Wspólne życie, praca i pasje
„– Ta apteka od prawie trzystu lat jest w tym samym miejscu, w sercu miasta. Jesteśmy dumni, że możemy tutaj pracować – podkreślają Jan i Konstancja Majewscy, właściciele apteki Pod Złotym Lwem na Starym Rynku.
Bardzo lubię ten tajemniczy labirynt, który rozpoczyna się na Starym Rynku, a kończy na ul. Sierocej: wchodzi się do pachnącej, pięknie urządzonej apteki i po przejściu kilku pokoików i korytarzy człowiek znajduje się w prawdziwym gabinecie historyka.
Jan Majewski: Tak kiedyś budowano. Działki były długie, wąskie i drogie, jak to w rynku. Ta apteka od prawie trzystu lat jest w tym samym miejscu, w sercu miasta. Jesteśmy dumni, że możemy tutaj pracować. Kamienica państwa Kolskich, do których w XIX wieku należała apteka, zapisała się w historii Poznania również dlatego, że mieszkał tu niestrudzony społecznik i lekarz Karol Marcinkowski.
Nie wiem, czy moja obserwacja jest słuszna, ale chyba to Pani jest jednocześnie głową i szyją dobrze prosperującej firmy, a dr Jan oczywiście nie buja w obłokach, ale przede wszystkim zatopiony jest w różnorodnych archiwalnych dokumentach, setkach fotografii, publikacji, pamiątek…
Konstancja Majewska: Rzeczywiście może tak to z zewnątrz wyglądać, ale sprawiedliwie dzielimy nasze obowiązki i dawno temu uzgodniliśmy, że będziemy się wzajemnie uzupełniać i wspierać. Mąż od wielu lat jest bardziej badaczem dziejów i tradycji farmaceutycznych niż praktykiem, ale nie wszystko jest na mojej głowie. Wypracowaliśmy odpowiadający obu stronom modus vivendi. Poznaliśmy się na studiach w Łodzi ponad pięćdziesiąt lat temu, świętowaliśmy już złoty jubileusz, w styczniu odebraliśmy stosowny medal od prezydenta Poznania, i jak pani widzi – nie jesteśmy emerytami. Nasz dzień wygląda tak samo jak zawsze, a obowiązki nie ograniczają się do pracy w aptece. Zabraliśmy się wspólnie do udokumentowania dziejów naszej apteki. Sięgnęliśmy do czasów ją poprzedzających, m.in. do apteki, która funkcjonowała w kolegium jezuickim – obecnej siedzibie Urzędu Miasta – i proszę sobie wyobrazić, że odkryto tam niedawno ciekawe freski związane z tematyką i symbolami aptekarskimi. Są pieczołowicie, pięknie odnowione i stanowią cenną pamiątkę po jezuickich aptekarzach.
Pasją zaraziliście też Państwo córkę. Wiele lat temu widziałam fachowo opracowany przez nią Zielnik Elizy Orzeszkowej.
J.M.: Nasza córka – Anna Maria Kielak – odziedziczyła po mnie i po żonie zawód i zamiłowanie do historii. Byliśmy dumni, że opisała ten niezwykle cenny zabytek ze zbiorów Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Wiele osób nie może uwierzyć, że do naszych dni zachowały się zioła zbierane przez pisarkę i starannie przez nią opisane – po łacinie, po polsku i po białorusku. Przypominamy też o wkładzie farmaceutów w rozwój PTPN-u, które od samego początku, od 1857 roku, zabiegało o polski uniwersytet w Poznaniu, a potem o utworzenie na nim studiów farmaceutycznych. Przedtem jeszcze piękne karty zapisało założone przez dwóch Karolów – Libelta i Marcinkowskiego – Towarzystwo Naukowej Pomocy. To dzięki fundowanym przez nie stypendiom wykształciło się wielu wielkopolskich aptekarzy. […]“
Pełny tekst wywiadu Grażyny Wrońskiej z Janem i Konstancją Majewskimi czytaj w miesięczniku „Senioralny Poznań“ cz. „Aktywny Senior“ 2020 Nr 2, s. 4 – TU