Wilowski Andrzej, Sen o Niemenie
Telewizja pokazała 17 lutego 2015 film dokumentalny Krzysztofa Magowskiego „Sen o Warszawie” o Niemenie. Obraz dawno oczekiwany, nie tylko przez miłośników twórczości artysty, powstawał dziesięć lat. Jak podały serwisy monitorujące media, premierowy pokaz obejrzało 1017000 widzów.
Otwierająca film impresja o Starych Wasiliszkach niewiele wnosiła i trochę nudziła. W narracji rwało się tempo, było nierówne. Podobnie rozwlekła i mało wyjaśniająca była sekwencja o rzekomym bojkocie Niemena w Sztokholmie i za oceanem. Widz nie znający realiów peerelowskiej propagandy i metod bespieki nie zrozumiał, co się faktycznie stało. Jestem pewien, że nawet rówieśnicy Niemena nie znają tych spraw tak głęboko.
Film rozpoczyna scenka, jak kibice Legii śpiewają „Sen o Warszawie„. Niejedna dziewczyna i chłopak ery bigbitowej fani Niemena, wspominają czasy, kiedy był dla nich jak ten kolorowy ptak i kiedy słuchali „Dziwny jest ten świat” przez chwilę wierzyli, że może być lepszy, bo czuli się trochę bardziej wolni.
Smektała Zdzisław, Polskie Nagrania Pęknięta Bania
„[…] W alarmującym, zgorzkniałym z lekka tekście, redaktor Krzysztof [Wodniczak] zaprosił mnie do grona ludzi protestujących (ten protest – w przeciwieństwie do wielu innych – jest niezwykle szlachetny, o czym za chwilę) przeciwko oddaniu (przez syndyka) za pół darmo, za bezcen, Polskich Nagrań – amerykańskiemu koncernowi Warner Music Polska. […]
Młodszym czytelnikom portalu www.wroclaw.pl wyjaśniam, że Polskie Nagrania to muzyczny skarbiec i powiernik milionów Polaków, muzyczny wektor wielu powojennych pokoleń. Bez Polskich Nagrań nie byłoby dzisiejszej rzeczywistości. Firma ta, pod własnymi nazwami „Muza” oraz „Pronit”, wydawała czarne analogowe płyty wszystkich (naprawdę wszystkich) najważniejszych polskich artystów.
A czasem miała kaprys i wypuściła, na przykład, licencyjną wersję „Ciemnej strony księżyca” legendarnej grupy Pink Floyd. Płyty tłoczono w Pionkach, fabryce tworzyw sztucznych, która przed II wojną światową produkowała dla wojska proch (!), oraz… szczoteczki do zębów. Bardzo często okładki do tych płyt projektował mój kolejny wieloletni kumpel, moim zdaniem, jeden z najwybitniejszych fotografów muzycznych świata – Marek Karewicz. Wyodrębniona z Polskich Nagrań seria Polish Jazz – z ilustracjami okładek autorstwa Marka – była światowym ewenementem, niedościgłym do dzisiaj. Wpisywała się w słynną wówczas na cały świat, polską sztukę plakatu. […]
Polskie Nagrania (za rok obchodziłyby 60 lat istnienia) popadły w finansowe tarapaty z powodu wprowadzenia nowych technologii i żądań (słusznych skądinąd) wypłaty tantiem przez nagrywających dla tej firmy artystów. Spadkobiercy Anny German, której piosenki powróciły do umysłów Polaków, Ali Babki, Irena Santor, a nawet kandydat na prezydenta Paweł Kukiz (to niewielki ułamek listy wykonawców) nie chcą, aby narodowy skarb (nie ma tu cienia megalomanii) bezkarnie dostał się firmie, która ów skarb pozyskała za psi grosz. O co więc – Szanowna Ludności – idzie gra? O, uwaga, prawa do 40 000 (czterdziestu tysięcy) piosenek, największych przebojów powstałych w Polsce po II wojnie światowej. O lokal na warszawskim Ursynowie o powierzchni 500 metrów kwadratowych, o zapasy (niesprzedane płyty) i o magazynowe wyposażenie. Ile to może kosztować, na ile ten intelektualny majątek Polaków został wyceniony? Na około 8 milionów złotych. Naprawdę – na 8 milionów PLN. […]
Ile są warte piękne polskie bluesy Tadeusza Nalepy, muzyczne songi Czesława Niemena, Piosenki Dżambli, zespołu Polanie i „Małgośka” Maryli Rodowicz?
To dwa razy mniej niż kwota odszkodowania dla rolników za ziemię zrytą przez dziki, jaką wiejski krzykacz i populista Sławomir Izdebski żąda od państwa polskiego.To czterdzieści razy mniej niż straty węglowej firmy z Jastrzębia-Zdroju, którą związkowcy zadłużyli na dodatkowe – co najmniej – 300 milionów złotych. Jak wynika z tego prostego porównania z szalejącymi po polach dzikami (ktoś dopuścił do ich nadmiernego rozmnażania), kultura w finansowym wymiarze nie jest nadmiernie ceniona. Jest lekceważona. Myślę, że gdyby za te niewielkie pieniądze Polskie Nagrania kupiło nasze miasto Wrocław – zostalibyśmy po wieczne czasy zbawicielami polskiej muzyki. A i Marylin Monroe nie poczułaby się obrażona. […]”
Źródło: http://www.wroclaw.pl/smektala-na-weekend-78#.VOb7dvclVGY.facebook