Starość nie tak powinna wyglądać
“Bardzo często przechodzimy obok, nawet nie zwróciwszy na nich uwagi. Starsi ludzie, którzy – wprost z chodnika – usiłują sprzedać kwiaty, warzywa z ogródka, a nawet ubrania czy używane buty. Wszystko to, żeby zarobić, chociaż kilka złotych.
Jedna ze starszych pań oferuje buty za 5 zł, do sprzedania ma też np. używaną patelnię. – Ktoś kupi! Dlaczego nie? – nie traci nadziei. Większość osób, które tak jak ona sprzedają na ulicy, dorabia do emerytury. Dla części to także szansa na jakikolwiek kontakt z ludźmi, zabicie wolnego czasu, poradzenie sobie z samotnością.
„Od pięciu lat nie byłam w mięsnym”
Na warszawskim targowisku „Bakalarska” emerytka oferuje fasolkę szparagową i szczypiorek. – Z mojego ogrodu, bez nawozu – zachwala. – Można sobie dorobić tak sprzedając? – pyta ją reporterka. – Ciężko… A ile się trzeba napielić, „nadziabać”! – narzeka starsza pani, ale jakiś sens takiej sprzedaży jest. – Na chleb i masło starczy. Syn i mąż mi zmarli. W jedną osobę bardzo ciężko jest żyć – opowiada kobieta, która, jak co dzień, wstała o 4 rano. To, co próbuje sprzedać, wcześniej sama musiała zebrać z ogrodu. – Biodro mnie boli, to pewnie od kręgosłupa – narzeka.
Na jednym z ruchliwych skrzyżowań kolejna staruszka siedzi na murku. Ubrana jest w żółty, fioliowy płaszcz przeciwdeszczowy. Sprzedaje warzywa i kwiaty. – Co ja biedna zrobię? Czy pani mi uwierzy, że ja już pięć lat nie byłam w sklepie mięsnym? – mówi kobieta, której ręce są spracowane i brudne od pracy w polu. Na cały dzień zabrała dla siebie tylko kanapki, które już się skończyły. Obiadu nie będzie. Jest samotną wdową. – Na miesiąc mam 500 zł. Muszę dorobić – mówi kobieta.
Ubrania, buty i zabawki
Handlować można wszystkim. Wystawiane na chodnikach stare ubrania, buty czy zabawki często pochodzą wprost z piwnic czy wręcz – śmietników. Handel nie idzie łatwo. Edward Kowalski, emeryt z długą siwą brodą, usiłuje sprzedać buty po 5 zł. – Niech pani da, chociaż dwa złote – kapituluje wobec braku zainteresowania. […]”
Pałny tekst reportażu oraz 13,5-minutowy film Doroty Pawlak zob. na stronie zauwazeni.tvn.pl – TU