Setne urodziny Krystyny Feldman
Na kolejne spotkanie zorganizowane w ramach KLUBU DZIENNIKARZA w Jeżyckim Centrum Kultury ul. Jackowskiego 5-7, też warto było przyjść. W ubiegły czwartek (17 marca 2016) godnie uczciliśmy setne urodziny wybitnej aktorki poznańskiej Krystyny Feldman.
Wieczór wspomnień prowadził Tadeusz Żukowski (PEN Club, Stowarzyszenie Pisarzy Polskich), a bogatą oprawę muzyczną zapewnił swoim śpiewem i grą – Andrzej Kosowski, wpisując się w klimaty połowy ubiegłego wieku przebojami z lat trzydziestych i nieco późniejszych – czasów młodości Pani Krystyny. Nie zabrakło melodii „Tylko we Lwowie”, bo tam właśnie równo sto lat temu przyszła na świat babka Rozalia z „Kiepskich”, arcymistrzyni ról drugoplanowych.
Jak to się stało, że wielka, choć mała sylwetką, Artystka zmieniła swoją datę urodzenia na rok 1920 (jak podają źródła oficjalne) – opowiedział Tadeusz Żukowski, który w roku 2001 opracował jej wyznania biograficzne w książce „Krystyna Feldman albo festiwal 1000 i jednego epizodu”. Fragmenty pamiętników czytała Zofia Rejewska. Żałujmy, że media spopularyzowały twarz aktorki jedynie z ostatnich dziesięcioleci jej pracy. Z książki Żukowskiego spogląda na nas znajoma-nieznajoma śliczna młoda dziewczyna.
Uczestnicy wieczoru wspominali chwile zapamiętane ze spotkań z Krystyną Feldman. Każdy z nich otrzymał ruskiego pieroga; to ulubiona potrawa bohaterki dnia. Częstował inicjator i duch sprawczy imprezy, oczywiście Krzysztof Wodniczak (media różne). Zabrała też głos sama Solenizantka – w parominutowym fragmencie wywiadu z 1988 roku dla Rozgłośni Polskiego Radia w Poznaniu, który wydobyła z archiwum Małgorzata Janczak (radio Emaus) oraz przedruk w Przeglądzie Wielkopolski.
Witold Zakrzewski (Stowarzyszenie EKOART) mówił o swoim niedawnym pobycie we Lwowie, gdzie „ławeczkowy” pomnik Nikifora zaprasza przechodniów twarzą Krystyny Feldman. Aleksandra Wyganowska (Radio Emaus) była świadkiem licytacji zdjęcia Aktorki z jej autografem. Licytacja doszła do tak niebywale wysokiej kwoty, że pani Aleksandra z wrażenia zapomniała już ile to było. Wysłuchaliśmy też: poety Zbigniewa Rotha ( Towarzystwo PTAAAK), Danuty Bartosz (Związek Literatów Polskich), Kaliny Izabeli Zioły (Stowarzyszenie Dziennikarzy RP), Zygmunta Tomkowiaka (Powiaty Gminy), Katarzyny Janosik.
Najwięcej opowieści z barwnego życia pani Krystyny, nie tylko teatralnego, miał nam do przekazania, rzecz jasna, zaprzyjaźniony z nią Tadeusz Żukowski, jej biograf, a – jak się okazuje – w pewnym sensie syn. Kiedy przed laty miał powody do narzekania, Aktorka przypomniała mu scenę z Biblii, kiedy Chrystus poucza apostołów sprzeczających się o przyszłe stanowiska w niebie. Pokazując żuczka spod kamienia mówi: Ojciec mój troszczy się nawet o takiego chrząszczyka; zapewne i o was nie zapomni. Na pamiątkę tego żuczka Pani Krystyna, usynowiając Żukowskiego, nadała mu piękne imię: Bożychrząszcz. Nawiązał do tego Zenon Bosacki (Wielkopolskie Porozumienie Dziennikarzy) i poprosił Syna o autograf w dopiero co kupionej – po okazyjnej cenie – przy sąsiednim stoliku książce Krystyny Feldman „Światła które nie gasną”. Powieść artystki wydało na jej stulecie Wydawnictwo Miejskie Posnania.
Krzysztof Wodniczak