Poukładać siebie, Polskę i świat na nowo
„Przed wybuchem epidemii coraz bardziej powszechne było przekonanie, że z tym światem coś jest nie tak, że potrzebne są wielowymiarowe i głębokie zmiany. Mimo to dziś, chroniąc się przed wirusem i żyjąc w czasowym zawieszeniu, wielu z nas wyraża pragnienie, by móc jak najszybciej do tego „starego” świata powrócić. Wszak powrót do „normalności” – nawet jeśli niespokojnej, pulsującej, często frustrującej – zawsze koi. Może jednak warto wykorzystać czas, w którym się znajdujemy na to, by zastanowić się nad tym, jak na co dzień żyjemy, co tak naprawdę oznacza nasza „normalność”? Na początek wystarczą proste pytania: dlaczego myślę, tak jak myślę, dlaczego robię to, co robię. Wraz z refleksją nad „normalnością” powinna się pojawić chęć zmian. To olbrzymi potencjał do wykorzystania – możemy stać się kreatorami nowej rzeczywistości wokół nas, a suma naszych indywidualnych zmian uczyni Polskę i świat innymi, lepszymi.
Pomimo licznych i wybrzmiewających od lat ostrzeżeń przed ryzykiem pandemii wirus całkowicie nas zaskoczył. Zaskoczył globalne społeczeństwo, ale także nas, Polaków – kilka tygodni beztrosko przyglądaliśmy się, jak epidemia rozwija się w Chinach, potem już bliżej nas, we Włoszech. Dopiero 4 marca – gdy odnotowano u nas pierwszy przypadek choroby – zostaliśmy gwałtownie wybudzeni z letargu.
Letarg to generalna przypadłość naszych czasów. Widać to było chociażby po kryzysie 2008 r. – powinien nam on uświadomić potrzebę głębokich zmian, a tymczasem skończył się „odkopywaniem puszki do przodu”, odsuwaniem problemów na bliżej nieokreśloną przyszłość. I nie był to moim zdaniem wyraz złej woli, a raczej czegoś, co dobrze uchwycił prof. P. Czapliński, pisząc w eseju „Krańce wyobraźni” takie oto słowa: Jesteśmy na krańcach wyobraźni. Nie wyznacza ich zwykły kres aktualnego modelu rozwoju, lecz granica możliwości wymyślenia dalszego ciągu historii.
Aby przekroczyć „krańce wyobraźni”, rozwiązać narosłe przez dziesięciolecia problemy, musimy wpierw uświadomić sobie, że jesteśmy dziś jak malarz, który odrzucił ze swej palety połowę dostępnych kolorów. W efekcie jego obrazy są w stanie wyrażać tylko część rzeczywistości. Gdy to odkryjemy, mamy szansę na zmianę rządzących naszym życiem i zachowaniem paradygmatów. Wraz z tym zaczną wyłaniać się nowe rozwiązania i nowe instytucje. Pojawią się nowi liderzy. Jak do tego punktu dojść? Warto zacząć od diagnozy. […]
Generalną zasadą organizacji społeczeństw jest dziś narzucanie rozwiązań przez tych, którzy najgłośniej krzyczą i najmocniej rozpychają się łokciami. Narastaniu gniewu i agresji coraz powszechniej towarzyszy dehumanizacja – międzynarodowe badania (np. B. Brown opisane w „Z odwagą w nieznane”) pokazują, że przy odpowiedniej manipulacji jesteśmy bardzo podatni na praktyki mające na celu pozbawienie określonych grup cech człowieczeństwa. Dehumanizacja w pierwszej kolejności przenika do sfery języka, a w dzisiejszych czasach główną platformą jej propagowania są media. Jak pokazuje historia od dehumanizacji wiedzie już prosta droga do skrajnych form nacjonalizmu.
Nie byłoby narastania wielu negatywnych zjawisk, gdyby nie inne zjawisko – powszechnej bierności i przyzwolenia. Powoduje ono, że nawet niewielkie grupy przy wykorzystaniu socjotechniki są w stanie terroryzować całe społeczeństwo. W niedawnych badaniach¹ 85% dorosłych Polaków wyraziło przekonanie, że konflikt polityczny ma negatywny wpływ na społeczne zaufanie i stanowi barierę naszego rozwoju. I co z tym robimy? Nic. Zamiast tego wciąż karmimy się ułudą, że żyjemy w zdrowym, demokratycznym ustroju, a dysfunkcjonalny system polityczny, który mamy jest wyrazem czasów. Wolimy to niż przyznanie, że staliśmy się przedmiotem powszechnej manipulacji. […]
Wraz z pojawieniem się wirusa świat wielu z nas – często z dnia na dzień – się zawalił. Co więcej, wiele w nadchodzących miesiącach pewnie się jeszcze wydarzy, trudno jest cokolwiek przewidywać. Może jednak nie ma takiej potrzeby? Przewidywanie jest dla tych, którzy wierzą, że moc sprawcza pozostaje poza ich zasięgiem, w rękach kogoś innego. Paradoksalnie w obecnej sytuacji tkwi olbrzymia szansa; by się zatrzymać, spojrzeć na swoje życie, zastanowić się dlaczego myślę to co myślę i robię to co robię. A potem zamiast przewidywać zacznijmy nasz świat „po wirusie” świadomie… tworzyć. Bądźmy wizjonerami i kreatorami. Poukładajmy świat na nowo, ten mały (wokół każdego z nas) i ten globalny.[…]“
Czytaj całość – TU